22 czerwca 2012

Rozdział 1


Minął tydzień odkąd jesteśmy w Londynie. Przez ten czas
 nic się nie zmieniło. Ciągłe treningi, późne powroty do domu.
 Lekko nie jest, ale co poradzić.

Z perspektywy Cassie :
Gdy wstałam była godzina 8:05, a na 13:00 miałyśmy mieć trening, więc mamy jeszcze nie całe 5 godzin by przygotować się na totalny wycisk xd, ale z drugiej strony ciesze się, ponieważ Lauren 
( nasza instruktorka ) podczas ostatniego z treningów poinformowała nas, czyli mnie moją best friend, że na następnych zajęciach będziemy mieć gości. Ciekawa jestem kto to będzie. Już nie mogę się doczekać. 
Podeszłam do szafy i jak zwykle nie miałam w co się ubrać, chodź moja zacna szafa pęka w zawiasach xd. Po długim zastanowieniu wybrałam czarne rurki, żółtą bokserkę i czarne conversy.  Niczym pantera wparowałam do łazienki, zderzając się przy tym z moją kumpelą. Gdy zorientowałyśmy się co przed chwilą się zdarzyło, wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem.

Z perspektywy Alex :
Kiedy wstałam było już po 8:00, od razu zerwałam się z łóżka. No i jak każdego dnia stojąc przed szafą w głowie zadaje sobie to pytanie : ,, W co ja mam się ubrać ? ''. Za oknem świeciło słońce i było dość ciepło, dlatego tez postanowiłam założyć czarne krótkie spodenki, białą bokserkę do tego czarne kolczyki kulki i moje ulubione białe conversy. Pędem ruszyłam ku łazience, lecz ktoś mi w tym przeszkodził, a był to nikt inny niż....... Cassie.Wylądowałam prosto na mój biedny tyłek xd, co nie było przyjemne. Gdy zorientowałyśmy się co jest grane, wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- No hej śpiochu, jak się spało - zapytałam śmiejąc się przy tym.
-Witam Cię mój drogi milordzie, spało mi się rewelacyjnie, dziękuję że pytasz - powiedziała z powagą po czym znowu wybuchła śmiechem, a ja razem z nią.
Gdy opanowałyśmy emocje, ruszyłyśmy nasz cztery litery i poszłyśmy zaliczyć łazienkę, by załatwić babskie duperele typu makijaż i włosy. Ja postanowiłam na naturalność, w ślady za mną poszła tez Cass, która tylko pomalowała rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem.
Przyszła kolej na włosy. Cass postawiła na wygodę i włosy spięła w luźnego koka, a ja lewą stronę włosów spięłam wsuwką, a prawą wyprostowałam prostownicą. Nie obyło sie przy tym bez wygłupów.
Gotowe zeszłyśmy na dół, do kuchni by zrobić sobie śniadanko.
- Na co masz ochotę ?- zapytałam otwierając lodówkę.
-Wiesz może zróbmy po prostu jajecznicę i kanapki. Co ty na to ?- zaproponowała sięgając szklanki.
- Chcesz soku ?! - krzyknęła
- Nie krzycz tak głucha nie jestem. Jeśli możesz to mi nalej tego soku, a co do jajecznicy to jajka się skończyły, więc zrobimy tylko te kanapki, ok ? - powiedziała wychylając głowę zza lodówki.
- Nie no spoko, mogą być - odpowiedziała

Po około 10 minutach kanapki były już gotowe i muszę przyznać, że wyszły rewelacyjnie.
Po skończonym posiłku, pozmywałyśmy naczynia i poszłyśmy do salonu obejrzeć coś przez ten czas w telewizji. Razem z Cass latałyśmy po kanałach i nic ciekawego nie znalazłyśmy, jednym słowem totalna nuda. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 10:15. ,, Już '' - pomyślałam.
Nie mając co robić pobiegłam do swojego królestwa i włączyłam laptopa. Jak zwykle odwiedziłam facebooka, twittera i rzuciłam okiem też na parę stron plotkarskich, ale niczego ciekawego się nie dowiedziałam. Postanowiłam wejść jeszcze na skaypa, na którym miałam jedno nieodebrane połączenie od mamy. Od razu do niej oddzwoniłam. Odebrała po paru sygnałach.
- No hej mamuś, co słychać ? - zapytałam
-Witaj córeczko, dawno się nie odzywałaś. Stało się coś ? - zapytała troskliwie
- Nie wszystko w porządku, tylko że mamy tyle treningów, a na dodatek wracamy późno do domu. A kiedy wrócimy jesteśmy tak zmęczone, że nie mamy siły się wykąpać i zasypiamy od razu w ciuchach. Przepraszam. - odpowiedziałam jednym ciągiem. 
- Po pierwsze to podczas mówienia łap oddech, a po drugie rozumiem, że macie tyle pracy, ale na pewno znalazłabyś chociaż chwilkę i wysłała mi sms'a czy żyjesz.
- Tak wiem i jeszcze raz przepraszam.
- Już dobrze. Tylko następnym razem pamiętaj.
- Ok, ok. I tak co u Was ? - zapytałam.
I w ten oto sposób czas zleciał mi na rozmowie z mamą. Nim się obejrzałam, była już 11:55.
- Ok mamuś ja kończę, bo na 13:00 mamy trening, nie długo się odezwę i wycałuj mi tam tatę i Emily.
- Dobrze. Na pewno wycałuję wszystkich. Kocham Cię i do zobaczenia - odpowiedziała kiwając mi.
- Ja Ciebie też kocham mamuś, pa.
- No pa, pa. Już leć, bo się spóźnisz.
- Dobra już idę.

Wyłączyłam laptopa, wzięłam z szafy szare dresy, biały staniczek treningowy, biało-czarne Reeboki, fioletowo-białą wiatrówkę adidasa i czapkę z prostym daszkiem firmy UrbanCity. Wszystko to spakowałam do dużej torby i byłam już prawie gotowa. Wstąpiłam jeszcze do łazienki.
Tam poprawiłam fryzurę, wzięłam jeszcze dezodorant i szczotkę do włosów. 
Schodząc na dół zobaczyłam Cassie oglądającą jakąś telenowelę. Postanowiłam ją wystraszyć. Po cichu zeszłam na paluszkach do salonu i nachyliłam się nad jej uchem.
- Buuu ....
Ona aż ze strachu podskoczyła, a ja miałam nie złą zwałe z niej.
- Jezus, weź mnie lepiej już więcej tak nie strasz. Chcesz żebym zawału tutaj dostała ? - udawała obrażoną.
- Haha ja hah nie mogę. Szkoda, że nie widziałaś swojej miny.
- Opanuj downa, ok ? A tak w ogóle  która jest godzina ? - zapytała
-yyyy .... 12:30 ?
- Co ? Przecież ja się nie wyrobię.
- Trzeba było dłużej oglądać telewizję. Spokojnie wyrobisz się jeśli Ci pomogę.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła, co ?
- Znając życie, zginęłabyś. - odpowiedziałam po czym się przytuliłyśmy.

Biegiem popędziłyśmy do pokoju Cass. Pomogłam dla niej wybrać szare dresy, morską bluzeczkę odkrywającą brzuch oraz biało-czarne buty Nike.Zapakowałyśmy wszystko do torby i już po chwili byłyśmy na dole. Wzięłam jeszcze z salonu moją torbę, zamknęłyśmy drzwi i już byłyśmy w drodze.
Droga zajęłam nam ok. 15 minut. na miejscu byłyśmy o 12:53. Wzięłyśmy jeszcze kluczyki do szatni i poszłyśmy się przebrać.

W szatni :
- Już myślałam, ze się spóźnimy- powiedział Cassie
- Ale się nie spóźniłyśmy , więc nie gadaj tyle tylko się przebieraj. - oznajmiłam
- Dobra, już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi. - odpowiedziała ledwo powstrzymując oddech.
- Hahaha bardzo śmieszne.
-No ba. Gotowa ? - zapytała widząc iż zamykam już swoją szafkę.
- Jasne
- No to idziemy. - powiedział wychodząc z szatni.

Gdy otworzyłam drzwi, myślałam, że gały wylecą mi z orbit. Po prostu nie mogłam uwierzyć kogo tam zobaczyłam. we własnej osobie stał tam .....

Z perspektywy Cassie :
Kiedy szłyśmy razem  w stronę sali, zauważyłam,że Alex otwierając drzwi w pewnym momencie się zatrzymała i wpatrywała się w jeden punkt. nie wiedząc o co chodzi, zapytałam :
- Hej czemu nie wchodzisz ?- zapytałam
- Sama zobacz - opowiedziała wskazując palcem

Podeszłam trochę bliżej, a gdy zobaczyłam co, a raczej kto tam stoi, nie mogłam po prostu uwierzyć.
We własnej osobie stał tam ....


****
Jest rozdział 1. Już myślałam, że go nie napiszę, ale się udało.
Moim zdaniem wyszedł taki se, ale to moje zdanie.
Czekam na Wasze opinie w komentarzach.

See You ;))



5 komentarzy:

  1. No kto tam stał??????
    Pisz next i to szybko!
    Rozdział bombowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś na pewno tam stał :)
    Rozdział 2 będzie może jutro albo w niedziele,
    ale jeszcze nie wiem.
    Miło mi, że C się podobał. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny
    no kto tam stał ? chyba się domyślam
    ja chcę już następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Możliwe, że dobrze się domyślasz :)
    Postaram się jak najszybciej napisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :)
    nieźle się zapowiada :D
    Ja już chyba wiem kto tam stoi...
    Daj szybko next!
    W.

    OdpowiedzUsuń